⇚ На страницу книги

Читать Praca z relacjami lub Jak wziąć ślub. Część 3

Шрифт
Интервал



POTRZEBY

Śnił mi się bardzo przystojny facet. Przytulił mnie we śnie, a potem wsiedliśmy razem do pociągu, żeby pojechać na wycieczkę. Następnego dnia zobaczyłam w internecie faceta z mojego snu i byłam tak zaskoczona, że napisałam do niego smsa: „Przepraszam, nie wierzę w mistykę, ale śnił mi się pan. Odpowiedział. Tydzień później siedzimy naprzeciwko siebie w restauracji. Jest niesamowicie przystojny, inteligentny i zdecydowany. Patrzy na mnie bardzo uważnie. Widzę, że naprawdę mnie lubi. Jedyne co mnie martwi to: dlaczego taki książę jest sam?

W miarę upływu rozmowy okazuje się, że oprócz urody nowa znajoma ma godne podziwu zasady. Nie pije alkoholu i jest gotów zmienić firmę, w której pracuje, jeśli jej etyka korporacyjna uzasadnia zbliżenie kolegów poprzez alkohol i imprezy poza miastem. I nie są to tylko słowa. Działania z jego strony, które obserwuję, potwierdzają to.

A potem ląduję w szpitalu. Mój nowy przyjaciel bez zastanowienia pędzi w moją stronę. Mówi mi, jaka jestem piękna, podczas gdy ja wpatruję się w niego ze zdziwieniem i zażenowaniem ze szpitalnego łóżka.

Związek powoli się rozwija. To chyba mój prince charming, na którego czekałam – tak bardzo go lubię. Ale pisze coraz rzadziej, powołując się na zapracowanie. Wydaje mi się, że mniej na mnie patrzy i nie słucha już tak uważnie…

W tej sytuacji w przeszłości moją reakcją byłoby: wybranie związku, „dostosowanie się” do mężczyzny, znalezienie wymówek – jest zajęty, jest zmęczony, pracuje itd. W tym samym czasie ja cierpiałabym z powodu jego braku uwagi. Ale po pracy nad asymilacją, którą wykonałem w drugiej części książki i uzdrowieniu neurotycznych współuzależnień, wszystko się zmieniło. Dziś wybieram komfort emocjonalny nad relacjami! Mówię więc kiedyś nowej znajomej, że za mało uwagi poświęcam sobie. Jeśli jego stosunek do mnie się nie zmieni, to zaprzestanę naszej komunikacji. Tak, to boli i to bardzo, że nie jesteśmy dla siebie odpowiedni! Ale udręka nie będzie trwała długo; to naturalne i normalne. A jeśli zostanę w tym związku licząc na zmianę w przyszłości będę cierpiała długo, upokarzająco i bez sensu. Już tak nie będzie!

Jeśli jesteś w takiej sytuacji i wybierasz związek, to polecam Ci przeczytać drugą część tej trylogii. Jeśli jesteś w związku, który nie ma dla Ciebie sensu, ale boisz się go zakończyć, przeczytaj pierwszą część książki.

Jeśli przepracowałeś zarówno pierwszą, jak i drugą część, lub jeśli uważasz, że jesteś w porządku i nie masz w zwyczaju cierpieć w związku, to ta książka jest więcej niż prawdopodobna dla Ciebie. Tutaj wybieramy to, co sprawia nam radość. Mężczyzna? Rodzina? Zachowanie? Najpierw wybierzemy siebie!

Metafory zasobów

W poprzedniej części książki pracowaliśmy z Terapią Wyobraźni Poznawczej (CST) nad samoakceptacją, poczuciem własnej wartości poprzez relację rodzic-dziecko. Wykonując ćwiczenia, musieliśmy wymyślić pozytywne metafory dotyczące relacji z mamą dziś, z mamą w dzieciństwie, z tatą dziś i z tatą w dzieciństwie, a także z samym sobą i z Bogiem (wszechświatem). Jeśli osoba była wychowywana przez ojczyma, babcię lub znaczącą inną osobę dorosłą poza rodzicami, należy również stworzyć metafory dotyczące relacji z tą osobą dorosłą. W tej części książki zaczniemy od sprawdzenia aktualnego stanu metafor, a następnie doprowadzimy je do stanu zasobności. Czyli nie tylko dobre metafory, ale takie, które sprawiają, że w sercu robi się ciepło i dobrze.